czwartek, 18 listopada 2010

Skrzydlate świnie


Byłem przedwczoraj ze znajomymi w kinie, na wyżej wymienionym filmie. Po seansie sporządziłem krótką* notatkę, aby nie zapomnieć pierwszych wrażeń. Jawi się ona następująco:

"17.11.2010r.
g. 00:28
Jak można tak postąpić z człowiekiem?
Jestem świeżo po seansie filmu "Skrzydlate świnie" [reż. Anna Kazejak-Dawid - przyp.]. Zrobił na mnie b. dobre wrażenie, tym większe, że nie spodziewałem się jakiejś rewelacji.
Główna bohaterka, Basia [Olga Bołądź - przyp.], piękna, inteligentna, NIKOMU nie wchodziła w drogę, za to jej - wszyscy.
Pieprzyć całą resztę filmu, ale ta postać była świetna.
Najpierw jakiś klecha wyrzuca ja z mieszkania, potem "przyjaciele" robią coś conajmniej niewybaczalnego, a na końcu, kiedy znowu udało jej się ponownie zaufać drugiemu człowiekowi, to ten nią gardzi. Nie potrafię teraz do niczego porównać mojego wzburzenia.
Na końcu filmu dowiadujemy się czegoś o każdym z bohaterów, jak wyglądała ich przyszłość. O Basi nie! Basia znika.
To intryguje, denerwuje, zastanawia, porusza."

PS. Przepraszam za nieczytelną składnię, ale pisałem kierowany silnymi emocjami.


__________
*krótką, bo tylko tyle zmieściłem na kartce, którą akurat miałem przy sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz